wtorek, 19 grudnia 2017

Rozmowa o pracę

Każdy to przechodził.
A w przypadku gimbusów - będzie przechodził. O ile nie jest dziedzicem fortuny - Ivanką Trump, czy inną Paris Hilton.
Doniesienia medialno-telewizyjne wskazują, że mamy niski wskaźnik bezrobocia (jak i niski wskaźnik zatrudnienia) i powoli robi nam się rynek pracownika.
Osoby odpowiadające za rekrutację wskazują, że nie łatwo znaleźć sensownego pracownika- i mając na myśli sensownego, niekoniecznie mówię o kimś kto jednocześnie może przeprowadzić operację na otwartym sercu, naprawić kombajn górniczy i opowiedzieć o tym po chińsku, islandzku i w starożytnej grece. Sensownego, czyli osobę, co do której rekruter nie ma wrażenia, że jej oczy tęsknią za rozumem, a rekrutowany podczas "inscenizacji" możliwej kłopotliwej sytuacji w biurze, nie reaguje odpowiedzią - "Olewam, wychodzę, YOLO!"
Tymczasem... zrobiłam krótki wywiad dotyczący najdziwniejszych pytań zadawanych przez pracodawców... - tak właśnie pracodawców, gdyż głównie padały one ze strony Januszów-przedsiębiorców, niezależnie od tego, czy Janusz był producentem turbosprężarek samochodowych czy mecenasem.
Szef-sadysta:
"Jak reaguje Pani, kiedy się na Panią krzyczy w pracy? Łatwo Panią doprowadzić do płaczu?"
Szef-historyk:
"Kim z zawodu są rodzice?"
Szef - fan motoryzacji:
"W jakim samochodzie widzi się Pan za 10 lat?"
Szef-"dyplomata"
"Z kim Pani mieszka?" - taka nie-tak-bardzo-zaowalowana próba wybadania, czy rekrutowana wkrótce odejdzie na urlop macierzyński.
Szef- krwiożerczy kapitalista
"Czy zgodzi się Pan pracować za darmo przez miesiąc? To dla naszego wspólnego dobra- my Pana sprawdzimy, a gdyby nam współpraca nie odpowiadała nie będzie miał Pan takiego wpisu w cv z którego wynika, że Pan się nie sprawdził."

Powodzenia, jeśli akurat szukacie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz